8 lutego 2008

o tym, jak Pan Bóg mi w zachciankach błogoslawi ;-)

To było tak: wczoraj napisała do mnie pewna dziewczyna, borykająca się z dramatyczną sytuacją życiową. I oczekiwała wsparcia, pomocy, w ogóle czegoś mądrego... Ode mnie!

(Swoją drogą zawsze zadziwiam się zaufaniem, jakim ludzie z definicji obdarzają mnie jako siostrę... Znając siebie trochę stwierdzam, że nie mają do tego żadnych podstaw. Z drugiej strony, ponieważ są w rzeczywistej potrzebie, zamiast tłumaczyć, że się przeliczyli, lecę z tym do Boga. Ten, który zna wszystko dokładnie, a przy tym jest Wszechmocny, wie już co z naszymi sprawami zrobić. Dzięki Niemu mogę spokojnie zasnąć, wiedząc, że nie pozostawi wołania bez odpowiedzi... Jeśli powie ktoś, że jest to wiara naiwna i nie na dzisiejsze czasy, to odpowiem, że dla mnie jest to właściwie wiedza - oparta na wielu empirycznych doświadczeniach :) )

Wracając do wczoraj: Otóż udałam się do Boga z pytaniem - Co ja mam niby mądrego powiedzieć?
I tu - cisza. Szperałam w swoim doświadczeniu - nie dość przekonywujące...
Roztrząsałam Słowo Boże... i nic.
Wytężałam duchowe uszy na adoracji... A Pan najzwyczajniej w świecie nie miał mi ni do powiedzenia.
A tymczasem obiecałam dziewczynie, że tego, lub następnego dnia odpiszę. .. i co teraz? Może jutro coś się stanie...

Dzisiaj: otwieram kompa i przeglądam wiadomości... W międzyczasie jedna z sióstr przesyła mi link do obejrzenia. Otwieram, żeby się zaczął zgrywać i dalej czytam. W międzyczasie zaglądam na stronkę z filmem - długi, prawie 45 min... na ekranie widać chłopaka bez rąk i nóg. "Kolejna popisówa" - myślę sobie cynicznie i dalej czytam wiadomości. Jednak - z sympatii dla mojej siostry, która to przysłała - otwieram. I oniemiałam. Od pierwszych sekund widzę, że to jest to! To jest wiadomość dla owej dziewczyny, której bezskutecznie poszukiwałam.

I sama oglądam to ze wzruszeniem. Podwójnym:
Raz, że świadectwo życia tego chłopaka i jego mocnej wiary jest wzmacnia moją.
Dwa, że znowu (choć jestem do tego przyzwyczajona, to za każdym razem przeżywam to, jakby zdarzyło mi się to po raz pierwszy w życiu) widzę, jak doskonały w działaniu jest mój Bóg!

A oto film, który z serca polecam...


PS. W naszych Konstytucjach FMM jest takie wyrażenie, które od początku ogromnie mi się podobało:
"Oczekując wszystkiego od Boga i wszystko Mu oddając..." Sprawdza się na 200% :-)