Zamiast opowiadania o mnie, trochę wierszydeł napisanych w podstawówce i liceum. Nie ma o miłości? Bo o niej pisałam mało - na rzecz intensywności jej przeżywania :-)
Poza tym dość szybko zostałam uwiedziona... przez Kogo - łatwo się przekonać...
(po tym wierszu usłyszałam: Pisz, pisz, na miłość Boską! - Zachęcające, prawda?)
Powołanie
patrzyłam na ziemię
kiedy przyszedł i powiedział
pójdź za mną
spojrzałam na niebo
i wstałam
a wtedy odwrócił się
zdziwiony
a krzyż
zapomniałaś o krzyżu
(żeby nie było, że do zakonu idą osoby o anielskim charakterze... ale byłam gdzieś ok. 2 kl. LO i taka myśl byłaby ostatnią z możliwych)
Dobry Pasterz
wstałam piętnaście minut
za późno
sklęłam cały świat
a Ty czekałeś
rzucałam w twarze napotkanych ludzi
Jutrznię
której nie zdążyłam odmówić
a Ty mnie szukałeś
rozgniotłam biedronkę
biegnącą wśród liści
a Ty chwyciłeś mnie za rękę
wyrywałam się
ale trzymałeś mnie mocno
jesteś Dobrym Pasterzem
(nie, nie miałam góry lodowej zamiast serca...wręcz przeciwnie)
korespondencja
napisałam wreszcie list
i udaję że czekam na odpowiedź
gdybyś miał wątpliwość
jak ja
czy grać ze mną w jednej sztuce
to odpisz
niby-twoja
(i tu już można zobaczyć podejrzane znajomości w liceum...)
z litanii
Franciszku
polna lilio w burym habicie
wspanialszy niż Salomon
naucz mnie
z pustego trzosa sypać złotym sercem
ubogim - samotnym braciom
(ale do decyzji jeszcze trochę było. Zresztą, nie jestem pewna, czy nie było to pisane z myślą o pewnym niebieskookim blondynie ;-P )
* * *
zawierzyć
kropla po kropli
kryształowy czas
całego życia
zaufać
podać dłoń
iść razem
drogą róż i cierni
pokochać
stanąć na skraju
tajemnicy śmierci
z miłości
(a "toto" powstało z przekory: Klasa, bodajże francuska... miała polonistę, na którego klęli, bo zadawał im wypracowania w stylu: "Opisz dziurę w ścianie", albo: "Żal spadającego liścia". A ja trochę im zazdrościłam, bo miałam chętkę na takie niecodzienne podejście do sprawy... Ale żeby nie było, że się zgadzam - byłam przecież w okresie młodzieńczego buntu, a to nakłada pewne obowiązki społeczne - postanowiłam zaprotestować przeciw żałowaniu liścia. Ów polonista nigdy tego tekstu nie zobaczył, a w moim LO pracuje do dziś)
* * *
żal
spadającego liścia
szaro - buro - pomarszczonego
wepchniętego
na wydeptany cokół
truizmu śmierci po życiu
wbrew
cichemu obumieraniu
dla następnych aby wyrośli
bliżej nieba
(Pamiętam, ze miałam wtedy 17 lat, czekałam na szkolnym holu na autobus, bo było tak zimno, że nie chciało mi się chodzić po mieście. I nagle zdałam sobie sprawę, że wszystko, co kocham jest tam, a nie tu...)
mała pieśń o śmierci
śmierć to najkrótsza
noc
między zmierzchem
a świtaniem
przerwana nić
graniczna
między mną
a szczęściem
najpiękniejszy telegram
od Ukochanego :
tęsknię -
- Bóg
Poza tym dość szybko zostałam uwiedziona... przez Kogo - łatwo się przekonać...
(po tym wierszu usłyszałam: Pisz, pisz, na miłość Boską! - Zachęcające, prawda?)
Powołanie
patrzyłam na ziemię
kiedy przyszedł i powiedział
pójdź za mną
spojrzałam na niebo
i wstałam
a wtedy odwrócił się
zdziwiony
a krzyż
zapomniałaś o krzyżu
(żeby nie było, że do zakonu idą osoby o anielskim charakterze... ale byłam gdzieś ok. 2 kl. LO i taka myśl byłaby ostatnią z możliwych)
Dobry Pasterz
wstałam piętnaście minut
za późno
sklęłam cały świat
a Ty czekałeś
rzucałam w twarze napotkanych ludzi
Jutrznię
której nie zdążyłam odmówić
a Ty mnie szukałeś
rozgniotłam biedronkę
biegnącą wśród liści
a Ty chwyciłeś mnie za rękę
wyrywałam się
ale trzymałeś mnie mocno
jesteś Dobrym Pasterzem
(nie, nie miałam góry lodowej zamiast serca...wręcz przeciwnie)
korespondencja
napisałam wreszcie list
i udaję że czekam na odpowiedź
gdybyś miał wątpliwość
jak ja
czy grać ze mną w jednej sztuce
to odpisz
niby-twoja
(i tu już można zobaczyć podejrzane znajomości w liceum...)
z litanii
Franciszku
polna lilio w burym habicie
wspanialszy niż Salomon
naucz mnie
z pustego trzosa sypać złotym sercem
ubogim - samotnym braciom
(ale do decyzji jeszcze trochę było. Zresztą, nie jestem pewna, czy nie było to pisane z myślą o pewnym niebieskookim blondynie ;-P )
* * *
zawierzyć
kropla po kropli
kryształowy czas
całego życia
zaufać
podać dłoń
iść razem
drogą róż i cierni
pokochać
stanąć na skraju
tajemnicy śmierci
z miłości
(a "toto" powstało z przekory: Klasa, bodajże francuska... miała polonistę, na którego klęli, bo zadawał im wypracowania w stylu: "Opisz dziurę w ścianie", albo: "Żal spadającego liścia". A ja trochę im zazdrościłam, bo miałam chętkę na takie niecodzienne podejście do sprawy... Ale żeby nie było, że się zgadzam - byłam przecież w okresie młodzieńczego buntu, a to nakłada pewne obowiązki społeczne - postanowiłam zaprotestować przeciw żałowaniu liścia. Ów polonista nigdy tego tekstu nie zobaczył, a w moim LO pracuje do dziś)
* * *
żal
spadającego liścia
szaro - buro - pomarszczonego
wepchniętego
na wydeptany cokół
truizmu śmierci po życiu
wbrew
cichemu obumieraniu
dla następnych aby wyrośli
bliżej nieba
(Pamiętam, ze miałam wtedy 17 lat, czekałam na szkolnym holu na autobus, bo było tak zimno, że nie chciało mi się chodzić po mieście. I nagle zdałam sobie sprawę, że wszystko, co kocham jest tam, a nie tu...)
mała pieśń o śmierci
śmierć to najkrótsza
noc
między zmierzchem
a świtaniem
przerwana nić
graniczna
między mną
a szczęściem
najpiękniejszy telegram
od Ukochanego :
tęsknię -
- Bóg