1 grudnia 2007

lata moje szczenięce...

Zamiast opowiadania o mnie, trochę wierszydeł napisanych w podstawówce i liceum. Nie ma o miłości? Bo o niej pisałam mało - na rzecz intensywności jej przeżywania :-)

Poza tym dość szybko zostałam uwiedziona... przez Kogo - łatwo się przekonać...

(po tym wierszu usłyszałam: Pisz, pisz, na miłość Boską! - Zachęcające, prawda?)

Powołanie

patrzyłam na ziemię
kiedy przyszedł i powiedział
pójdź za mną

spojrzałam na niebo
i wstałam
a wtedy odwrócił się
zdziwiony
a krzyż
zapomniałaś o krzyżu


(żeby nie było, że do zakonu idą osoby o anielskim charakterze... ale byłam gdzieś ok. 2 kl. LO i taka myśl byłaby ostatnią z możliwych)

Dobry Pasterz

wstałam piętnaście minut
za późno
sklęłam cały świat
a Ty czekałeś

rzucałam w twarze napotkanych ludzi
Jutrznię
której nie zdążyłam odmówić

a Ty mnie szukałeś
rozgniotłam biedronkę
biegnącą wśród liści

a Ty chwyciłeś mnie za rękę

wyrywałam się
ale trzymałeś mnie mocno

jesteś Dobrym Pasterzem


(nie, nie miałam góry lodowej zamiast serca...wręcz przeciwnie)

korespondencja

napisałam wreszcie list
i udaję że czekam na odpowiedź

gdybyś miał wątpliwość
jak ja

czy grać ze mną w jednej sztuce
to odpisz
niby-twoja


(i tu już można zobaczyć podejrzane znajomości w liceum...)

z litanii

Franciszku
polna lilio w burym habicie
wspanialszy niż Salomon

naucz mnie 
z pustego trzosa sypać złotym sercem
ubogim - samotnym braciom


(ale do decyzji jeszcze trochę było. Zresztą, nie jestem pewna, czy nie było to pisane z myślą o pewnym niebieskookim blondynie ;-P )

* * *
zawierzyć
kropla po kropli
kryształowy czas
całego życia

zaufać
podać dłoń
iść razem
drogą róż i cierni

pokochać
stanąć na skraju
tajemnicy śmierci
z miłości


(a "toto" powstało z przekory: Klasa, bodajże francuska... miała polonistę, na którego klęli, bo zadawał im wypracowania w stylu: "Opisz dziurę w ścianie", albo: "Żal spadającego liścia". A ja trochę im zazdrościłam, bo miałam chętkę na takie niecodzienne podejście do sprawy... Ale żeby nie było, że się zgadzam - byłam przecież w okresie młodzieńczego buntu, a to nakłada pewne obowiązki społeczne - postanowiłam zaprotestować przeciw żałowaniu liścia. Ów polonista nigdy tego tekstu nie zobaczył, a w moim LO pracuje do dziś)

* * *
żal
spadającego liścia
szaro - buro - pomarszczonego

wepchniętego
na wydeptany cokół
truizmu śmierci po życiu

wbrew
cichemu obumieraniu
dla następnych aby wyrośli
bliżej nieba


(Pamiętam, ze miałam wtedy 17 lat, czekałam na szkolnym holu na autobus, bo było tak zimno, że nie chciało mi się chodzić po mieście. I nagle zdałam sobie sprawę, że wszystko, co kocham jest tam, a nie tu...)

mała pieśń o śmierci

śmierć to najkrótsza
noc
między zmierzchem
a świtaniem

przerwana nić
graniczna
między mną
a szczęściem

najpiękniejszy telegram
od Ukochanego :
tęsknię -
- Bóg