Powiem szczerze... nie miałam zamiaru tego dawać... Chciałam odświeżyć moje opowiadania pisane ongiś do radia, ale okazało się, że jeśli nie znajdę tego gdzieś na papierze, to wszystko diabli wzięli i ponieśli w niebyt (dyskietka jest nie do odczytania...). Zamiast tego niech będzie taki scenariusz, który napisałam jeszcze w Kietrzu, ot tak - dla przyjemności. I tak należy do tego tekstu podejść :)
NAŚLADOWCY
Osoby:
Paulo Fabio
Mama Fabio
Brat Francesco
Mały Francesco
Mama
Tata
Biskup
Giowanni
Giowanni II (wersja dorosła)
Luciano
Luciano II (wersja dorosła)
Julietta
Carlo
Francesco Bernardone
Chiara
Czterech Braci Mniejszych
Zamiast wstępu…
Ponieważ zbieżność imion i przechodzenie w czasie może przyprawić czytelnika lub reżysera o lekkie zagubienie osobowo-czasoprzestrzenneJ, podaję krótką chronologię zdarzeń:
1181 – w Asyżu przychodzi na świat Giowanni Bernardone, nazywany po wsze czasy Francesco Bernardone
1193 – siostra Biskupa asyskiego wydaje na świat naszego Francesco
1193 – przychodzi na świat Chiara z rodu Sciffi
1205 – Francesco ma wizję w Spoleto, przeżywa spotkanie z trędowatym, Słowa z Krzyża San Damiano i konflikt z ojcem.
1206 – ma miejsce wydziedziczenie Francesco Bernardone, który opuszcza Asyż, zajmuje się trędowatymi i podejmuje naprawę Kościółka San Damiano, w czym dzielnie, acz nieskutecznie towarzyszy mu mały Francesco
1212 – Chiara Sciffi ucieka z domu i przyłącza się do braci mniejszych, osiadając przy Kościele San Damiano. Nasz Francesco kilka miesięcy póżniej rozpoznaje wezwanie i również przyłącza się do braci.
1219 – Brat Francesco wraz z pięcioma innymi braćmi udaje się do Maroka, niestety po drodze w Hiszpanii choruje. Tam też osiada.
1220 – pięciu braci, którzy dotarli do Maroka ponosi śmierć męczeńską
1226 – umiera Francesco Bernardone, Brat Francesco w Hiszpanii ma wizję jego śmierci i odejścia
1250 – spotkanie Brata Francesco i Paulo Fabio
1252 – śmierć Brata Francesco
- Pierwszy rozdział (Banicja) dzieje się ok. roku 1250. W Peruggii. Paulo Fabio ma wówczas dziewięć lat.
- Drugi rozdział (Pustelnia), również w tym samym roku, ma miejsce w Porcjunkuli i w Carceri. Brat Francesco ma wówczas sześćdziesiąt siedem lat.
- Trzeci rozdział (Rycerz) to lata 1193 (I) i 1205 (II i III), rzecz dzieje się oczywiście w Asyżu.
- Czwarty rozdział(Słowa) rozgrywa się w tym samym roku.
- Piąty rozdział (Znaki) przypada na rok następny.
- Szósty rozdział (Przyjaciel) to rok1212.
- Siódmy rozdział (Droga) to powrót do 1250r. i do pustelni w Carceri.
- Ósmy rozdział (Brama) to 1226 (I) i 1252 (II).
BANICJA
I
Mama Fabio, Paulo Fabio.
Kuchnia państwa Fabio.
Paulo siedzi przy stole, podpiera głowę rękami, najwyraźniej niezadowolony ze słów Mamy, która krząta się, mówiąc bez przerwy.
MAMA: Znowu to samo... Od kiedy nauczyłeś się chodzić nic, tylko ciągłe skargi. Czy ty nie umiesz spędzić jednego dnia spokojnie, bez głupich kawałów?
PAULO: (mruczy nieśmiało i figlarnie zarazem) W niedziele jestem zawsze spokojny, przecież nie można wtedy pracować...
MAMA: (mierzy go długim spojrzeniem) Pracujesz wyjątkowo gorliwie. Kiedy się spytać o dom Giordano Fabio, to nikt nie wie, gdzie on jest, ale gdzie mieszka Paulo Fabio – to wie każdy. A wiesz dlaczego? – Bo każdy w mieście choć raz w życiu musiał tu przyjść, żeby się poskarżyć. Co ja mam powiedzieć Tacie, jak przyjedzie z Rzymu?
PAULO: Żeby mnie wziął ze sobą dla dobra miasta...
MAMA: Oczywiście, jeszcze Rzym, jeszcze tam nie znają twoich wybryków!
PAULO: Ale ja tam będę grzeczny! Będę się uczył od Taty rzeźbić i nie będę miał czasu na robienie kawałów...
MAMA: Już ja to widzę – gotów jesteś wyrzeźbić trzymetrowego anioła stojącego na skrzydłach, żeby usłyszeć krzyki i chichoty!
PAULO: Mamo, masz lepsze pomysły ode mnie! A ja się zawsze zastanawiałem po kim to mam... (mówiąc to zeskakuje i podbiega do Mamy, tuląc się i rozbrajając ją zupełnie)
MAMA: Powiedz mi (kuca na wprost chłopca), co mam ci zrobić za tego Robin Hooda, który wczoraj spłoszył w lesie konie burmistrza, skwapliwie pozbierał porozrzucane monety i wspaniałomyślnie podarował rodzinie młynarza?
PAULO: Banicja?
MAMA: Hmm... (wstaje, chodzi przez chwilę po kuchni. Poruszona nagłą myślą odwraca się.) Tak, Tak! Ja, Laura Fabio, Najwyższy Sąd W Tym Domu, skazuję obecnego tu Robin Hooda, czyli Paulo Fabio na karę banicji przez dwa tygodnie. Karę winny odbędzie u brata Francesco, w Porcjunkuli. Pakuj się, jutro rano tam pojedziesz, ja za ten czas napiszę do brata list. Może on potrafi ci przemówić do rozsądku. (wychodzi)
PAUL: Hura! Będę prawdziwym banitą! Tylko szkoda, że u brata Francesco... dziadek mówił, że jego przyjaciel miał różne dziwne pomysły i nigdy nie można było przewidzieć, co zrobi... Może mi każe chodzić w worku i klękać w środku nocy, albo spać za karę na gołej ziemi... Jak będzie zupełnie źle, to ucieknę w nocy i przez resztę czasu będę żył w lasach, jak prawdziwy Robin Hood. Tylko muszę jeszcze zanieść do kryjówki łuk... (wybiega)
II
Brat Francesco, Paulo.
Cela brata Francesco.
Brat Francesco siedzi na małym krzesełku, w ręku trzyma list od Mamy Fabio. Czyta go i co chwila spogląda na stojącego przed nim Paulo, ten z kolei przerażony wpatruje się w Brata.
BRAT FRANCESCO: A więc, mój mały, zasłużyłeś sobie na porządną karę...
PAULO: (kiwa w milczeniu głową)
BRAT FRANCESCO: Dwa tygodnie banicji w klasztorze.
PAULO: (znów kiwa głową)
BRAT FRANCESCO: (Podnosi głowę i mówi patrząc na chłopca) Ale masz pecha. Jutro rano muszę się udać do naszej pustelni, i to na miesiąc. Nie mogę cię zabrać ze sobą, bo przez ten czas nie wolno mi opuszczać tego miejsca i nie będzie miał kto odprowadzić cię do domu. Co zrobimy?
PAULO: (z błyskiem w oku) Muszę więc wrócić do domu... (do publiczności) Dobrze, że przygotowałem sobie łuk! Ale będzie przygoda!
BRAT FRANCESCO: Coś mówiłeś?
PAULO: Taaak... Dobrze, że nasz sługa jeszcze nie pojechał z powrotem. Jutro rano pojedziemy do domu i tam Mama będzie musiała wymyślić mi inną karę. (robi przy tym słodką i niewinną minę)
BRAT FRANCESCO: Bardzo dobrze, więc idź, mój chłopcze i wyśpij się przed jutrzejszą podróżą. Dobranoc.
PAULO: Dobranoc, Bracie Francesco. (wychodzi)
Brat Francesco podchodzi do stolika, pisze przez chwilę list, zawija go i opieczętowuje, wychodzi.
III
Brat Francesco, Paulo.
Cela Brata Francesco.
Jest wczesny ranek, cisza. Brat Francesco siedzi albo stoi na scenie odwrócony tyłem, tak, żeby nie zwrócić na siebie uwagi publiczności przed czasem. Paulo przemyka się cichaczem przez scenę. Po chwili idzie w drugą stronę, również chyłkiem. W momencie, kiedy jest na środku sceny, odzywa się Brat Francesco, nie poruszając się jednak.
BRAT FRANCESCO: Dzień dobry, Paulo.
(Paulo zamiera)
BRAT FRANCESCO: Dziwisz się, że odkryłem twoją ucieczkę?
(Paulo nieporuszony)
BRAT FRANCESCO: (odwraca się do niego z uśmiechem) Na twoim miejscu zrobiłbym to samo...
(Paulo dalej nieporuszony, tyle, że patrzy z niedowierzaniem na Brata)
BRAT FRANCESCO: Pomysł ucieczki wpadł nam obu do głowy w tym samym momencie, więc zamiast pisać do Twojej Mamy o tym, że musisz wrócić, napisałem, że wrócisz dwa tygodnie później bo wybierasz się ze mną do pustelni w Carceri. Potem zostało mi tylko czekać, kiedy się obudzisz i będziesz gotowy do drogi. (uśmiecha się pod wąsem) Tylko nie tej, którą sobie zaplanowałeś... (widząc strapioną minę chłopca, kładzie rękę na jego ramieniu) Nie martw się, pustelnia jest miejscem dziwnych przygód i prawdziwych cudów... (obaj wychodzą)