5 grudnia 2008

Recydywa: więzienne korytarze są wszędzie takie same.


W wtorek poszłam do więzienia na Rakowieckiej. Na jedno popołudnie. Na ratunek. Brakowało osoby, która by zajęła się liturgią (a dokładniej śpiewem) podczas Bierzmowania 24 chłopaków osadzonych w areszcie śledczym. Razem z siostrą, która jest „duchową matką” dla wielu więźniów już dobrych kilkanaście lat i drugą siostrą (która razem ze mną „obstawiała” ową liturgię) przeszłyśmy przez więzienne korytarze. Otwieranie i zamykanie drzwi. Zatrzymujemy się i znowu: otwieranie i zamykanie. Schody, korytarz, wszelkie wyjścia okratowane. Docieramy do dużej sali. Przez okna widać spacerniak. Zamknięty, zakratowany i zadrutowany. Dla mojej siostry od liturgii było to duże przeżycie. Ja wracałam pamięcią do więzienia w Strzelcach Opolskich, gdzie razem z niepełnosprawnymi umysłowo dziewczynami, prezentowałyśmy więźniom spektakle teatralne.
Wkrótce do sali przyszli chłopcy. Młodzi, niektórzy ledwie dorośli. Patrzyłam na nich i dziwiłam się, że Bóg potrafi, jeśli Mu tylko pozwolić, odsiadkę za przestępstwo zmienić w duchowe przebudzenie. Przypominałam sobie też rekolekcje w pewnej szkole, gdzie duża grupa „młodzieży do bierzmowania” zachowywała się w kościele najbardziej skandalicznie ze wszystkich. Chłopaki z kicia z pewnością byli w tym momencie bardziej otwarci na Ducha Świętego, niż stado bezmyślnych i bezwolnych gimnazjalistów.
Więzienne korytarze upierania się, że liczba bierzmowanych powinna być w parafii jak największa, bez względu na ich stosunek do wiary i zdolność do dawania chrześcijańskiego świadectwa, ciągle są pozamykane i okratowane. Księgi parafialne są otwierane, zapełniane i zamykane.
Tuż przed Mszą przyszedł Ksiądz Biskup w towarzystwie m.in. pani Hanny Gronkiewicz–Walz. Pani prezydent po Mszy miała jeszcze kilka słów do więźniów. Patrzyłam, słuchałam i zastanawiałam się: kto tutaj jest bardziej wolny? Wychodziło mi na to, że chłopcy. Pani HGW, jeśli kiedyś była jedną z „pionierek” warszawskiej Odnowy w Duchu Św., to ostatnio chyba Duch Święty ustąpił miejsca duchowi kompromisu, układów, polityki, zależności od lobbystów i ich pieniędzy (tudzież szantaży).
Nikt nigdy nie twierdził, że polityka jest grą o łagodnych zasadach, ale jeśli chrześcijanin reguły tej gry postawił wyżej nad słowa Ewangelii i Kościoła, sam pozwala się zakluczyć w politycznych korytarzach. Większość, mniejszość, układ, uchwała, podpis, zgoda, interpretacja, popularność i poniżej 5%: otwiera się i zamyka.

Dzisiaj rano otwieram drzwi byłemu misjonarzowi z Ameryki Południowej. Opowiada, jak to pierwszy raz chodzi w Polsce po kolędzie. I pomstuje. Nie, nie na ludzi, ale na polskich duszpasterzy, którzy skostnieli w kanonikach i honorach, zajęci przeliczaniem wiernych na złotówki dane na budowę tego, czy owego. W więzieniu, patrząc na ks. Biskupa, znakomitości duchowne i świeckie, też myślałam o kratach, jakie stawia wokół siebie zbyt wielu księży w Polsce:
Tytuł otwiera drogę w lewo, w prawo, schodami w górę, zamyka się, żeby poprowadzić we własny świat, podczas gdy powołanie kapłana bycia Drugim Chrystusem, zostaje daleko w dole, razem z zaniedbanymi „duszyczkami”.
Cóż więźniowie? Czy będę ich teraz kanonizować? Oni wciąż siedzą, nie tylko w areszcie. Siedzą za kratami własnych i cudzych grzechów, przegonieni przez życie korytarzami patologicznych rodzin, gangów, przestępstw. Jednak tego dnia dostali do ręki klucz: Ducha Świętego, którym – jeśli Go będą „używać” – są w stanie wyjść przed bramę niewoli i zobaczyć ją zamykaną za sobą – z drugiej strony, jako bramę wolności. Klucz ten leży też w kieszeniach gimnazjalistów, polityków katolickich, duszpasterzy... ale trzeba pokornej świadomości własnego grzechu, niemocy i potrzeby Boga, żeby przez korytarze życia przechodzić coraz bliżej bramy.
„Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę.” (J 10,7-9)