Dostałam niedawno to opowiadanie jako przedwojenne kazanie wielkanocne pewnego zakarpackiego proboszcza. I jako takie je przedstawiam:
W pewnym małym zakarpackim miasteczku był sobie proboszcz. Pewnego wielkanocnego poranka przyniósł do
kościoła zardzewiałą, pogiętą, starą pustą klatkę na ptaki i postawił ją na ambonie.
Oczywiście, każdy z zaciekawieniem czekał, co z tego wyniknie Ksiądz tymczasem zaczął:
"Szedłem wczoraj przez miasto i zobaczyłem małego chłopca idącego w moim kierunku i wymachującego tą klatką na ptaki.
Na dnie klatki leżały trzy dzikie ptaszki, drżące z zimna i strachu. Zatrzymałem się i zapytałem:
- Co tam masz, synu?
- Tylko kilka starych ptaków - odpowiedział chłopak.
- Co zamierzasz z nimi zrobić? - zapytałem.
- Wziąć je do domu i się pobawić nimi - odpowiedział.
- Podokuczam im trochę, później powyrywam pióra żeby je przestraszyć. Będę się dobrze bawił.
- No, ale prędzej czy później znudzą ci się te ptaki. Co wtedy zrobisz?
- No, mam koty. - powiedział mały chłopak - One lubią ptaki. Zaniosę je im.
Zamilkłem na chwilę, po czym spytałem:
- Ile chcesz za te ptaki, synu?
- Co? Chyba ksiądz nie chce tych ptaków. To tylko szare, stare polne ptaki. Nawet nie śpiewają. Nawet nie są ładne!
- Ile? - zapytałem ponownie.
Chłopiec zmierzył mnie, jak gdybym był szalony i odpowiedział:
- 10 pengő?
Sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem dziesięć pengő.
Wręczyłem go chłopcu. W mgnieniu oka chłopak zniknął. Ja zaś podniosłem
klatkę zaniosłem do końca alejki gdzie było drzewo i
trochę trawy. Położyłem klatkę na ziemi, otworzyłem drzwiczki i wypuściłem je na wolność.
Po chwili proboszcz ciągnął dalej:
Pewnego dnia szatan i Jezus mięli rozmowę. Szatan właśnie wrócił z Edenu i chwalił się:
Zastawiłem na nich pułapkę, zwabiłem ich. Wiedziałem, że nie będą mogli się oprzeć. Mam ich wszystkich!
- Co zamierzasz z nimi zrobić? - zapytał Jezus.
- No, zamierzam się nimi pobawić! Nauczę ich jak się żenić,
wychodzić za mąż a potem rozwodzić, jak nienawidzić i wykorzystywać
siebie nawzajem, jak pić, palić i przeklinać.
Nauczę ich jak wynaleźć broń i bomby i zabijać siebie nawzajem. Ale będzie zabawa! - odpowiedział szatan.
- A co zrobisz, kiedy skończysz? - zapytał Jezus.
- No, zabiję ich wszystkich - odpowiedział dumnie szatan.
- Ile za nich chcesz? - zapytał Jezus.
- Chyba nie chcesz tych ludzi. Oni nie są dobrzy.
Po co, Ty ich weźmiesz a oni Cię znienawidzą Będą pluć na Ciebie, przeklinać Cię aż w końcu Cię zabiją.
Chyba nie chcesz tych ludzi!
- Ile? - zapytał ponownie Jezus.
Szatan spojrzał na Jezusa i zadrwił:
- Całą Twoją krew, łzy i Twoje życie.
Jezus odpowiedział:
- WYKONANE!
I wtedy zapłacił cenę.
Proboszcz wzią klatkę, i - czego nigdy nie robił - wyszedł z kościoła do zakrystii. My zaś przez długie minuty siedzieliśmy w milczeniu.