28 grudnia 2010

He's on His way. Herod panikuje, bo Paruzja blisko

Taka własnie mnie refleksja dzisiaj naszła, że choćby to (co poniżej) już jest znakiem zasługującym na uwagę:

Przy pierwszym przyjściu Chrystusa Herod, jako marionetka złego, wytracił wszystkich nowonarodzonych w Betlejem i okolicy. Ze strachu przed utratą władzy. Na próżno: nie udaremnił przyjścia Mesjasza, a Ten też po jego władzę zupełnie nie sięgał. Za to zły - i owszem - stracił zwycięstwo. Zbrodnia tyle bezduszna, co "nieskuteczna" i głupia.

Masowe zabójstwa dzieci nienarodzonych to wg mnie istotny znak, że zły znów panikuje i przez swoje marionetki robi wszystko, żeby drugie przyjście Chrystusa i Jego ostateczne zwycięstwo utopić we krwi pokaźnej części ludzkości. Trzeba przyznać, że znów: zbrodnia tyle bezduszna, co "nieskuteczna" i głupia.

Pierwsze przyjście Chrystusa było ciche i niemal niezauważone. Drugie, to przyjście w chwale, rozbłyśnie od wschodu do zachodu. Uderza podobieństwo proporcji pomiędzy przyjściami i reakcjami złego: teraźniejszy mord niewinnych dzieci odbywa się masowo i na calym świecie, dzieci nawet nie zdążą się urodzić, a już są mordowane, rządzący starają się o to, żeby odbywało się to w świetle prawa, a media starają się przedstawiać aborcję jako dobro lub prawo do brzucha czy czego-tam (a jak język jest używany niewłaściwie i przynosi szkody społeczeństwu i samej osobie? Bacząc na prawo do języka nalezaloby z nim też coś zrobić. Prawo do używania rozumu też by się przydało, bo to co w brzuchu żyje, brzuchem najzwyczajniej w świecie nie jest...). I tu też dochodzimy do najbardziej perfidnej części mordu na wspołczesnych Młodziankach: rękami lekarzy zabijają ich właśni rodzice. Po betlejemskich maleństwach płakały matki. Po dzisiejszych nawet nie ma kto płakać, a jeśli by się komuś zachcialo, jest okrzyknięty fundamentalistą religijnym.

A jednak, jak pierwsza zbrodnia, i ta zakończy się porażką. Dzieci betlejemskie są pierwszymi męczennikami i "towarzyszą Barankowi dokądkolwiek idzie". Wierzę, że współczesne Młodzianki także dostępują chwały. Przyjścia Pana nie udaremnił mord w Betlejem i nie udaremni współczesna rzeź. A dla tego, kto ma oczy otwarte i używa rozumu, jest on wyraźnym znakiem, że Pan jest coraz bliżej, bo Herod wiedząc co nieco, znów wpada w panikę.

23 grudnia 2010

pojedynek między bałwanami, a Bogiem (świątecznie)

Jakiś czas temu dostałam od znajomego "świąteczny" link, prowadzący TU. Mam już alergię na "Święta O Niczym", ale kliknęłam i... nie na darmo. Po pierwsze doceniłam język polski, który sam w sobie momentami może byc proroczy. Otóż czasem na określenie bożków można spotkać słowo "bałwany". Na tej animacji ma miejsce ceremonia ulepienia bałwana i coś w rodzaju tańca-kołysańca przed jego kulistym obliczem. Doskonale opisuje to komercyjne "Święta O Niczym", którymi się nas karmi dookoła. Ot, nic innego, jak czczenie bałwanów.

Bo właściwie, to... co świętujemy? Zapalanie choinki? Rozdawanie prezentów? Siedzenie przy stole z nastrojowymi kolędami w tle? A może świetujemy biel śniegu, czerń nocy i urok światełek na drzewach i domach? A może jest to uroczystość Świętego Konsumenta z ceremonią kupowania, dawania i dostawania? Święto rodziny lub gorzkie wspominanie samotności?

Z roku na rok coraz bardziej pustoszeje sens tych wszystkich świecidełek, świątecznych gadżetów, okazji, promocji, świątecznej atmosfery i wszelkiego wokół tego zabiegania. Kręci się to-to wokół własnej osi i - prawdę mówiąc - nic ze sobą nie niesie. A na pewno nie ma nic wspólnego z  chrześcijańskimi Świętami Bożego Narodzenia.

O czym są więc chrześcijańskie Świeta Bożego Narodzenia? Co świętujemy? Dobrze to opisuje św  Augustyn:

Przebudź się, człowiecze: dla ciebie Bóg stał się człowiekiem! "Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus". Dla ciebie, powtarzam, Bóg stał się człowiekiem.
Umarłbyś na wieki, gdyby On nie narodził się w czasie. Przenigdy nie byłbyś wyzwolony z ciała grzechu, gdyby On nie przyjął ciała, podobnego do ciała grzechu. Byłbyś skazany na niemiłosierną wieczność, gdyby Bóg nie okazał ci wiecznego miłosierdzia. Nie byłbyś przywrócony życiu, gdyby On nie poddał się dobrowolnie prawu śmierci. Bez Jego pomocy byłbyś zgubiony, zginąłbyś, gdyby nie przyszedł.
Świętujmy więc z radością nadejście naszego zbawienia i odkupienia. Świętujmy dzień uroczysty, w którym Ten, co sam jest jedynym i wiekuistym dniem Ojca, zechciał zstąpić w krótki i przemijający dzień doczesności. On "stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, aby jak to napisano, w Panu się chlubił ten, kto się chlubi".
"Prawda z ziemi wyrosła". Chrystus, który powiedział o sobie "Ja jestem prawdą", narodził się z Dziewicy. "A sprawiedliwość z nieba się wychyliła", bo ten, kto uwierzy w Narodzonego, dostępuje usprawiedliwienia nie z siebie, lecz od Boga. "Prawda z ziemi wyrosła", albowiem "Słowo Ciałem się stało"; a "sprawiedliwość z nieba się wychyliła", bo "każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępuje z góry".
"Prawda z ziemi wyrosła", to znaczy z łona Maryi, a "sprawiedliwość z nieba się wychyliła", albowiem "człowiek nie może otrzymać niczego, co by nie było mu dane z nieba".
"Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowujmy pokój z Bogiem", bo "spotkały się sprawiedliwość i pokój" przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, gdyż "prawda z ziemi wyrosła". "Dzięki Niemu uzyskaliśmy przez wiarę dostęp do tej łaski, w której trwamy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej". Apostoł nie mówi "chwały naszej", lecz "chwały Bożej", albowiem sprawiedliwość nie pochodzi od nas, lecz "z nieba się wychyliła". A więc ten, "kto się chlubi", niech się chlubi nie w sobie, ale "w Panu".
Toteż i Panu, narodzonemu z Dziewicy, aniołowie śpiewają: "Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom, w których sobie upodobał". Skąd bowiem bierze się pokój na ziemi, jeśli nie z tego, że "prawda z ziemi wyrosła", to znaczy, że Chrystus narodził się z ciała? "On jest naszym pokojem, On, który obie części ludzkości uczynił jednością", abyśmy byli ludźmi, w których sobie upodobał, złączeni więzią jedności, pełną słodyczy.
Radujmy się więc dostąpiwszy takiej łaski, a świadectwo sumienia niech będzie naszą chlubą; a wtedy będziemy się chlubili w Panu, a nie w sobie: Jest bowiem powiedziane: "Ty jesteś moją chwałą, Ty głowę mą wznosisz". Czy mógł nam Pan okazać większą łaskę? Swojego Jedynego Syna uczynił Synem Człowieczym, a synów ludzkich uczynił synami Bożymi.
A jeśli chcesz wiedzieć, jaka jest w tym twoja zasługa, jaki powód tak wielkiego daru i jaka twoja sprawiedliwość, to doszukując się przyczyn nie znajdziesz nic innego, jak tylko łaskę Boga. (II czytanie z Godziny Czytań na 24 XII)
Albo jeszcze św Bernard, opat:
Usłyszałaś, Dziewico, że poczniesz i porodzisz Syna; usłyszałaś, że stanie się to nie za sprawą człowieka, ale z Ducha Świętego. Wyczekuje anioł na odpowiedź, bo trzeba mu już było powrócić do Boga, który go posłał. Oczekujemy i my, o Pani, na słowo zmiłowania, nieszczęśni i przygnieceni wyrokiem potępienia.
Oto jest Ci ofiarowana cena naszego zbawienia: jeśli się zgodzisz, natychmiast będziemy wyzwoleni. Wszyscy zostaliśmy powołani do życia przez odwieczne Słowo Boże, a musimy umierać. Dzięki Twemu słowu mamy zostać odnowieni i przywróceni życiu.
Błaga Cię o to, Panno litościwa, nieszczęsny Adam wygnany z raju razem z nieszczęśliwym swoim potomstwem; błaga Cię Abraham, błaga i Dawid. O to się dopominają wszyscy pozostali święci ojcowie, którzy byli Twoimi przodkami, bo i oni mieszkają jeszcze w cieniu śmierci i mroku. Tego wyczekuje cały świat, do stóp Twoich się ścielący.
I słusznie, ponieważ na Twoich ustach zawisło pocieszenie nieszczęśliwych, odkupienie niewolników, wyzwolenie skazańców; słowem, zbawienie wszystkich synów Adama, całego ludzkiego plemienia, które jest i Twoim plemieniem.
Odpowiedz więc, Dziewico, co prędzej, odpowiedz aniołowi i nie zwlekaj; odpowiedz mu, a przez niego i Panu. Wyrzeknij słowo i przyjmij Słowo; wypowiedz swoje i pocznij Boże; rzeknij słowo, które przemija, a posiądź to, które jest wiekuiste.
Czemu się ociągasz? I czemu się lękasz? Uwierz, wyznaj i przyjmij. Niech pokora nabierze śmiałości, a powściągliwość ufności. Choć nie przystoi, aby dziewica, będąc niewinną, zapomniała o roztropności, to jednak tutaj, Dziewico roztropna, nie lękaj się śmiałości. Miła jest powściągliwość milczenia, lecz teraz bardziej konieczne jest słowo zmiłowania.
O błogosławiona Dziewico! Otwórz Twoje serce dla wiary, usta wyznaniu, a łono Zbawicielowi. Oto upragniony przez wszystkie narody stoi z zewnątrz i kołacze do drzwi Twoich. Jeśli zaś Cię minie, bo się ociągasz, znów zaczniesz, bolejąc, szukać Tego, którego miłuje dusza Twoja. Powstań więc, pobiegnij i otwórz. Powstań przez wiarę, pobiegnij przez oddanie, otwórz przez wyznanie. "Oto, mówi Maryja, ja, służebnica Pańska; niech mi się stanie według słowa twego". (II czytanie z Godziny Czytań na 20 XII)
No i przede wszystkim - oczywiście św. Leon Wielki, papież :
Dzisiaj narodził nam się Zbawiciel, radujmy się, umiłowani! Nie miejsce na smutek, kiedy rodzi się życie; pierzchnął lęk przed zagładą śmierci, nastaje radość z obietnicy niekończącego się życia.
Nikogo ona nie omija, wszyscy mają ten sam powód do tego wesela, bo nasz Pan niweczy grzech i śmierć, a chociaż nikogo nie znajduje wolnego od winy, to przecież wszystkich przychodzi wyzwolić. Niech się weseli święty, bo bliski jest palmy zwycięstwa; niech się raduje grzeszny, bo dane mu jest przebaczenie; niech powróci do życia poganin, bo do niego jest powołany.
Oto nadeszła pełnia czasu, przewidziana w niezgłębionych wyrokach Bożych, i Syn Boga przyjmuje na siebie naturę ludzką, by ją pojednać z jej Stwórcą i przez nią zwyciężyć szatana, jej zwycięzcę i sprawcę śmierci.
Pan się rodzi, "Chwała na wysokości Bogu" śpiewają radośnie aniołowie i głoszą "pokój ludziom, których umiłował". Widzą już bowiem niebiańską Jerozolimę powstającą ze wszystkich narodów. Jakże wielką radość powinno dawać nam, ludziom, owo niewysłowione dzieło miłości Bożej, skoro ogarnia ona nawet aniołów.
Umiłowani! Dzięki składajmy Bogu Ojcu przez Jego Syna, w Duchu Świętym, albowiem umiłował nas i w swym bezgranicznym miłosierdziu ulitował się nad nami: "Nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia", abyśmy się w Nim stali nowym, odrodzonym stworzeniem.
Porzućmy więc to, czym byliśmy, i nasze dawne uczynki, a skoro przez Wcielenie Syna Bożego zostaliśmy w Nim usynowieni, wyrzeknijmy się wszystkiego, co jest tylko ciałem.
Poznaj swoją godność, chrześcijaninie! Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc wyrodne obyczaje dawnego upodlenia i już do nich nie powracaj. Pomnij, jakiej to Głowy i jakiego Ciała jesteś członkiem. Pamiętaj, że zostałeś wydarty mocom ciemności i przeniesiony do światła i królestwa Bożego.
Przez chrzest stałeś się przybytkiem Ducha Świętego, nie wypędzaj Go więc z twego serca przez niegodne życie, nie oddawaj się ponownie w niewolę szatana, bo twoją ceną jest Krew Chrystusa. (II czytanie z Godziny Czytań na 25 XII)

A teraz, skoro już wyjaśniłam za pomocą świętych autorytetów, że świętuję chrześcijańskie BOże Narodzenie, a nie Uroczystość Świętego Konsumenta, pozwolicie, że nie będę Wam życzyć żadnego "zdrowia, pomyślności i pieniędzy", ale tylko tego, co się naprawdę liczy w życiu (wiecznym):


 

13 grudnia 2010

Poniekąd reklama, ale serdeczna i wiele wznioślejsza (rzecz o Muzyce Liturgicznej)

Oto film dokumentalny, o który szczęśliwie potknęłam się niedbale przeglądając internet. Oprócz drobnej wady (że jest po amerykańsku ;) ) widzę w nim same zalety i zachęcam do obejrzenia i zarażenia się nie tylko pięknem i sakralnością właściwej Muzyki Liturgicznej, ale i nabrania (słusznych) podejrzeń, że może nie wszystko i nie od razu, ale naprawdę śpiew gregoriański jest do zaśpiewania przez zwykłych śmiertelników w zwykłej parafii/kaplicy/wspólnocie/klasztorze. Z własnego doświadczenia wiem, że się da i że naprawdę warto :)
Poza tym, jest przecież też śpiew, któremu - jak Kościół niezmiennie powtarza - należy się piewszeństwo. I słusznie. 
Jak mówi w tym filmie jeden z członków CMAA "Kult Boży jest najwyższą czynnością człowieka, jaką może podjąć. I powinna ona być wykonana z najwyższą doskonałością."




(z góry przepraszam za rozmiary - nie chciało słuchać o zmiejszaniu...)













5 grudnia 2010

O ciemności i ciemnocie

Chrystus przestrzega przed ciemnością. 
Świat przestrzega przed ciemnotą. 

Ciemność rodzi się z grzechu, jest jego mieszkaniem i w konsekwencji przynosi śmierć. 
Ciemnota to wynik niewiedzy, mieszka w ciasnocie przekonań i w konsekwencji przynosi wstyd światu.

Walka z ciemnością i grzechem to walka z kłamstwem - wymaga przyznania i staniecia w świetle przed  obliczem Boga, któy jest samą Prawdą i Miłosierdziem. Walczy się prawdą i pokorą.
Walka z ciemnotą to  wykorzenianie nieuctwa - wymaga wyparcia się, porzucenia lub udowodnienia swoich przekonań i wpisania ich w ogólnie uznany dorobek nauki. Walczy się wysiłkiem intelektu.

Ciemność jest rzeczywistością obiektywną i niezależną od człowieka - może w niej przebywać, ale nie jest jej twórcą.
Ciemnota jest produktem ludzkiego umysły, a jeszcze bardziej "obszarem" przyjętym i tak nazwanym przez daną grupę społeczną.

Walka z ciemnością to walka o pojedynczego człowieka.
Walka z ciemnotą to walka o postęp ludzkości.

Opuszczenie ciemności lub pozostanie w niej decyduje o wieczności każdego człowieka.
Wyparcie się ciemnoty lub uparte w niej trwanie włącza lub wyklucza z udziału w ogólnoludzkiej wiedzy i samoświadomości.

Może być tak, choć nie musi, jakkolwiek ostatnio tak to właśnie wygląda, że opuszczenie ciemności jest nazywane ciemnotą, a wyrzekanie się ciemnoty jest równoznaczne z trwaniem w ciemności. W takim wypadku, nie mam nic przeciwko byciu ciemniakiem.

Ciemnota mija ze śmiercią i nie szkodzi wieczności. Ciemność z nią tylko zciemnieje.

------------
Uwaga zupełnie poboczna i poniekąd autobiograficzna ;)
Ze wzgledu na wkorzenianie się w ziemię węgierską, blog będzie uzupełniany dużo rzadziej, a możliwość komentarzy będzie wyłączona. Jednakoż zostawiam mój adres e-mailowy - jeśli ktoś będzie chciał napisać, zawsze może liczyć na moją odpowiedź.