26 sierpnia 2008

zamiast szukać Miss Zakonnic...


Słowo daję, jeszcze dzień dłużej pociągnął by się ten news o konkursie na najpiękniejszą zakonnicę i powiedziałabym co nieco o tym szukaniu ślicznotek... Na szczęście reakcje ludzi były na tyle wyraźne, że zniechęciły padre Antonio Rungi do kontynuowania tego przedsięwzięcia.

Zgadzam się, że zakonnice to kobiety - nie ma nic gorszego, niż zakonnica, która próbuje byc tylko duchowym i eterycznym stworem. Nie ma też nic gorzko smutniejszego niż zakonnica zajmująca się tylko swoją kobiecością.

Zgadzam się też, że są piękne zakonnice - sama niejedną spotkałam. Tyle, że to piękno to nie ładna buźka ze świeżą cerą, lśniące oczka spod welonu i co tam jeszcze. Piękno w zakonnicy promieniuje z jej głębi, jest niezależne od wieku i - przede wszystkim - nie skupia na sobie. Kiedy spotykasz piękną zakonnicę, to w jej oczach widzisz niebo - naprawdę! A kiedy się uśmiechnie do ciebie, choćby miała i dziewiędziesiąt lat, to potrafi cię napełnić radością tak, jak słoneczny dzień wprawiający w doskonały nastrój.
A kiedy z tobą rozmawia, to czujesz, że cię słucha, rozumie, że ci ufa. I że za ciebie się modli, a Bóg musi być nią tak oczarowany, że nie będzie potrafił jej odmówic.

Myślę o Duklanie, która ma oczy jak kawałki roześmianego błękitu (ma ponad 90 lat, jest pomarszczona i zgarbiona, a mimo to jest ulubienicą mojego szwagra).
Myślę o Jadwiżce, która zdobyła sobie ongiś miłość każdego tatrzańskiego turysty, który ją spotkał i wszystkich mieszkańców Zakopanego (też ma 90 lat, nie jest fizcznie piękna, ale każda z nas marzy, żeby być na starość tak piękną wewnętrznie kobietą , jak ona).
Myślę wreszcie o Mariance, maleńkiej siostrze, która już nie żyje, a której śmierć wyobrażam sobie tak: Oto Marianka, jak cichutko żyła, tak cichutko odchodzi.(to akurat znam z opowiadań) Staje pokornie u bram niebieskich i się po prostu uśmiecha. A całe niebo jest wniebowzięte, kiedy patrzy na ten jej uśmiech. I dobry Bóg nie jest w stanie jej niczego odmówić z zachwytu...
Kiedy żyła my też nie mogłyśmy sie napatrzeć na jej cichutki uśmiech...

A Matka Teresa z Kalkuty. Było w niej takie światło, że nie będąc piękna była piękna...

Takie jest prawdziwe piękno zakonnicy. Trzeba sobie powiedzieć szczerze: nie jest to jej piękno - jest w niej coś godnego uwagi o tyle, o ile jest ona "online" z Bogiem. Myślę, że niezależnie od pobożności, religii, wiary, czy przekonań, każdy jest zdolny "to coś" zauważyć i odróżnić.

I jeszcze jedno - jest ono nieporównywalne z żadnym innym (mam na myśli to, że nie da się powiedzieć: "ta zakonnica jest najpiękniejsza", bo za jakiś czas spotykasz inną, która jest piękna w zupełnie inny sposób).

Ktoś powie, że podaję przykłady samych staruszek, od których obrazu padre Antonio chiał uciec. Moim zdaniem zakonnice sią jak owoc - dojrzewają z czasem ;)
a może i z wiecznością?... są piękne, na ile ją w sobie już mają...