27 grudnia 2021

Vallomások a karácsonyi kívánságok helyett


Keveset írok Neked, keveset beszélek Veled, ritkán, és mindig túl röviden.
Gyakran levélírás közben, vagy a telefon után nyúlva félúton valami késedelmet nem tűrő önkényes csekélység a fátyolomnál fogva elránt, közben zihálva azt kiabálja, hogy majd később foglalkozom Veled.
Aztán vannak olyan napok, hónapok, évek, amelyeket csak az ingázó ünnepeknek köszönhetően lehet számon tartani. 
De nap mint nap térdet hajtok és megállok azon a helyen, ahol majd örökre lennem kell - az élő Úristen orcája előtt.
Szélesre tárom előtte a szívemet. 
Ott Neked is helyed van, ez a Te örök tulajdonod. 
Úgyhogy az Örökkévalóság sugarai alá helyezlek, hadd tápláljanak téged ugyanúgy, mint engem. 
Nem feledkezem meg rólad. 
Veled, aki számomra az Örökkévaló ajándéka vagy, veled együtt vagyok jelen az Isten előtt. 
Nézem a dicsőségedet és örülök, mert az irgalom fénysugarai alatt egyre ragyogóbbá válik. 
Így van ez, 
egyelőre a Megtestesülés nagy rejtekében, a csönd egy igaz pillanatában. 
Azután ismét rohanásban, mintha külön lennénk, más-más ösvényeken járva. 
De mégis magammal viszem a szívemet. 
És vele együtt a reményt, hogy a Forrásból nem csak magamnak, de neked is merítek.


24 grudnia 2021

Zamiast życzeń, zwierzenia.

Piszę i dzwonię do Ciebie mało, rzadko i zawsze za krótko. 
Często w pół listu, w pół gestu do telefonu despotyczne drobiazgi nie cierpiące zwłoki wyciągają mnie za welon, dysząc przy tym, że zajmę się Tobą później. 
Potem są dni, miesiące, a czasem lata, liczone wahadłem Świąt.
Ale codziennie przyklękam i staję w miejscu mojego przeznaczenia - przed żywym Obliczem Pańskim. 
Otwieram przed Nim serce, zawsze na oścież.
Tam Ty masz swoje miejsce. 
Na wieczystą własność.
Wystawiam Cię na Promienie Wieczności, niech nasycą Ciebie tak, jak żywią mnie.
Nie zapominam. 
Staję w Obecności razem z Tobą - wieczystym darem od Odwiecznego.
Raduję się wtedy chwałą, którą oglądam rosnącą w Tobie pod promieniami Miłosierdzia.
Tak właśnie jest, na razie w wielkim ukryciu Wcielenia, przez chwilę prawdziwej ciszy.
Potem - znów w biegu, jakby oddzielnie, osobnymi ścieżkami.
Ale serce przecież porywam ze sobą, 
a z nim nadzieję, że ze Źródła piję i dla mnie 
i dla Ciebie.





5 grudnia 2021

Nad cuda cud. Opowieść nie tylko wigilijna.

 Ponieważ moja opowieść wigilijna przez Tajemnicę Wcielenia próbuje rzucić promień światła na nasze największe prywatne pytania, niezrozumienia i bunty (tylko promień, więcej się nie dało...), dzielę się nią już teraz.


Nad cuda cud


Pewnego dnia, a był to maj

Z zielonych pól, dostojnych drzew

Stworzył Bóg pachnący oliwką gaj

Ogród jak z baśni, niewinny jak sen

Prawdziwy cud


Zapadła noc, rozpierzchł się maj

Rozległ się trzask, ogłuszył huk

Z diablej zazdrości zatrząsł się gaj

Pozostał chaos, brzydota i gruz

Zniszczony cud


Czy nie mógł Bóg biesa za róg

chwycić, zatrzymać, ratować cud?

Wszechmocny wstał, gdy opadł kurz.

Została grota wśród skalnych wzgórz

Nie wrócił cud.


Złotem biel ścian malował świt

Królewski syn powitał świat

Będzie jak ojciec – nie wątpił w to nikt

Dawcą pokoju na wiele lat

Wielbiony cud


Po murach baszt pełzał już mrok

Na polach jęk, w zaułkach krzyk

Z szatańskiej pychy król stracił wzrok

Tyrana nie chce nad sobą mieć nikt

Odrzucił cud


Czy nie mógł Bóg biesa za róg

chwycić, zatrzymać, ratować cud?

Wszechmocny wstał, gdy opadł kurz.

Znalazł pasterzem wśród skalnych wzgórz

Nie wrócił cud.


Korony drzew otulał cień

W niebo się piął młodzieńczy dąb

wzrastał i czekał na chwały swój dzień

Twardy jak stal wiatr składał mu hołd

Natury cud


Wilgotne łzy zarannej mgły

Pożółkły liść, dąb w oczach nikł

Z czarciej zawiści w pień wbił się grzyb

Po marzeń chwale nie ma już nic

Spróchniały cud


Czy nie mógł Bóg biesa za róg

chwycić, zatrzymać, ratować cud?

Wszechmocny wstał, gdy opadł kurz.

Kawałek pniaka wśród skalnych wzgórz

Nie wrócił cud.


Lecz nadszedł dzień, nastała noc

Bóg całe zło obrócił w proch

Jaskinia ciepła, a z pniaka żłób

Oczom pasterza ukazał się Bóg

Anielski cud.


Większy to kunszt, potężna moc

Chwalebny blask zwycięską noc

Rzuca do drobnych dziecięcych stóp

Sponiewierane, wziął sobie Bóg

Wcielony cud.


Nie pragnął Bóg biesa za róg

chwycić, zatrzymać, ratować cud.

Wszechmocny wstał, gdy opadł kurz.

Dzieciątkiem stał się wśród skalnych wzgórz

Na wieki cud.