5 marca 2011

krew męczenników przepuszczana przez palce (zawstydzenia)

Kiedy czytam dzieła teologów, którzy zaprzeczają Bóstwu Jezusa Chrystusa, żeby się przypodobać  wyznawcom innych religii, ideologii, lub poddając się urokowi pracy własnego umysłu  -
- wstydzę się, bo przez dwa tysiące lat wielu kapłanów i teologów wierność nauce Kościoła przypłaciło życiem.



Kiedy widzę, jak katoliccy mnisi z zapałem podążają drogami wschodnich medytacji lub oddają hołd psychoanalizie, przepajając modlitwę, liturgię i cały sposób życia zakonnego wschodnimi religiami lub zachodnimi ideologiami - 

- wstydzę się, bo krew tych, którzy zginęli "tylko" dlatego, że nie chcieli okadzać pogańskich ołtarzy, głośno woła z ziemi.



Kiedy widzę misjonarzy wstydzących się własnej wiary lub gorliwie głoszących populistyczne slogany - 

- zawstydza mnie krew misjonarzy - męczenników, na której wyrosła wiara całych narodów.


Kiedy spotykam katolików, którzy są przekonani, że wiara to jeszcze jeden supermarket, w którym można poprzebierać w produktach i cenach, aby tylko mi się podobało - 

- wstydzę się wobec pokoleń męczenników, którzy mimo strachu przed śmiercią, radowali się, że mogą oddać za wiarę to, co mają najcenniejszego.


Kiedy dowiaduję się, że polityka, publika i statystyka ma pierwszeństwo przed prawdą wiary "dla dobra społeczeństwa, demokracji" lub innych pojemnych haseł - 

- wstydzę się patrząc na, męczenników - mężów stanu, którzy nie lękali się ani królów, ani dyktatorów, ani buntowników i ponieśli za to śmierć.


Kiedy uświadamiam sobie, jak wiele niewinnych dzieci ginie każdej minuty, składanych w ofierze grzechowi nieczystości, lenistwa, pychy, gniewu, egoizmu i mamony, a przede wszystkim duchowi kłamstwa - 

- wstydzę się patrząc na tych, którzy za Chrystusem oddali swoje życie po to, żeby ocalić życie kogoś innego.


Wreszcie, kiedy  widzę, jak wiele wspólnego mam z tymi, za których się wstydzę, a z męczennikami łączą mnie jedynie pragnienia - 

- wstydzę się, że marnuję tyle życia na sprawy tego świata i że wciąż opieszale go opuszczam, a kropelki mojej krwi starannie odmierzam - aby za dużo nie stracić.