19 marca 2008

a jednak zmartwychwstanę...

Nadzieja bliska hiobowej (co wcale nie znaczy tragicznej, wręcz przeciwnie - heroicznie upartej) nadaje szczególny odcień tym dniom. Stąd właśnie moje życzenia wyglądają tak:Chrześcijanin jest niezwykłym ekwilibrystą - balansuje na granicy życia i śmierci, rozpaczy i nadziei, bierności i aktu. A wszystko przez to, że Chrystus nie zniszczył śmierci "a priori", ale przeszedł przez nią i żywy czeka na każdego po jej drugiej stronie. A więc - jedyną drogą do spotkania jest pewnym krokiem wejść we wszystko, co niezrozumiałe, trudne, ba - śmiertelne.

Z jednej strony, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, bylibyśmy ze wszystkich ludzi najbardziej godni pożałowania.
Z drugiej strony, cóż może nas odłączyć od Chrystusa? Prześladowanie? Śmierć? Przecież nie, skoro On wszystko zwyciężył i jest po naszej stronie...

Żyć pieczołowicie + umrzeć kunsztownie = wirtuozeria wieczności