6 stycznia 2012

poznajmy kandydata na świętego

Chodzi o abpa Fultona J. Sheena, którego kazanie o Mszy Świętej niedawno zamieściłam. Pojawił się blog z wypowiedziami arcybiskupa. Niniejszym reklamuję, ponieważ - moim zdaniem - warto posłuchać tego, co abp Sheen ma nam do powiedzenia.









Przyznaję, że teksty abpa Sheena podobają mi się tak bardzo, że trudno było mi wybrać jeden, czy dwa na reklamę. Zamieściłam ich więcej :)

 Msza święta nie jest pamiątką. Gdy idziesz na Mszę świętą, to nie jest to samo, co pójście, na przykład, na wzgórze Golgoty, oderwanie kawałka skały i powiedzenie: "to jest pamiątka z miejsca, na którym umarł nasz Pan". Nie, Msza święta jest wizją, jest ona akcją w czasie i w wieczności. Jest ona akcją w czasie, gdyż ma ona miejsce na naszych oczach, na ołtarzu. Jest ona również akcją w wieczności, jeśli chodzi o jej zbawczą wartość. Wszystkie zasługi śmierci, zmartwychwstania, wniebowstąpienia i uwielbienia naszego Pana odnoszą się do nas. Jednoczymy się z tym wielkim aktem Miłości. Msza święta nie jest zatem pamiątką odrębną od krzyża. Jeśli w trakcie Mszy świętej zamkniemy oczy i skoncentrujemy się na jej tajemnicy, znajdziemy się u stóp krzyża wraz z Maryją, Marią Magdaleną i świętym Janem.

Czy zauważyliście kiedyś, jak bardzo współczesna architektura pozbawiona jest dekoracji? W jakim kontraście stoi ona wobec katedr, w których znaleźć było można wszystko, nawet krowy i anioły, czasem również małe diabły wyglądające zza węgła! Dawna architektura zawsze wykorzystywała rzeczy materialne jako symbole spraw duchowych. Dzisiaj nasza architektura jest nudna, nic tylko stal i szkło, prawie jak pudełko krakersów. Dlaczego tak jest? Ponieważ nasi architekci nie mają do przekazania żadnego duchowego przesłania. Materiały budowlane są tylko materiałami, niczym więcej, stąd brak detalu, brak doniosłości, brak znaczenia, brak duszy. Zastanawiam się, czy detal i dekoracja w architekturze nie zanikły w świecie w tym samym czasie, w którym zanikła uprzejmość. Z całą pewnością nie jesteśmy w tym stuleciu tak uprzejmi, jak byliśmy w innych stuleciach. Prawdopodobnie przyczyną jest to, że nie wierzymy już, iż ludzie mają dusze. Są po prostu innymi zwierzętami i dlatego powinni być traktowani jako środek do realizacji naszych celów. Gdy uwierzysz, że obok ciała istnieje też dusza, zaczynasz nabierać wielkiego szacunku wobec osoby.
 
Ten srebrny krucyfiks, który noszę, noszę w ramach zadośćuczynienia. Pewnego dnia byłem w żydowskim sklepie jubilerskim w Nowym Jorku; znałem tego jubilera od dwudziestu lub dwudziestu pięciu lat. Powiedział do mnie: "Mam dla ciebie trochę srebrnych krucyfiksów." Podał mi torbę wypełnioną srebrnymi krucyfiksami, było ich ponad sto. Spytałem: "Skąd je wziąłeś?". "Och" - odpowiedział - "od zakonnic, przyniosły je i powiedziały: 'nie będziemy już nosić krucyfiksu, za bardzo oddziela nas od świata. Ile nam za nie zapłacisz?' ". Jubiler powiedział: "Odważyłem im trzydzieści srebrnych monet". Później spytał mnie: "Co jest nie tak z twoim Kościołem? Myślałem, że krucyfiks coś dla was znaczy." Opowiedziałem mu zatem, co było nie tak. Trzy miesiące później przyjąłem go na łono Kościoła. 
 
Pewnego razu głosiłem rekolekcje w więzieniu o szczególnie zaostrzonym rygorze, w którym było osadzonych 1979 więźniów. Wszyscy z nich myśleli oczywiście, że ja noszę biały kapelusz, a oni - kapelusze czarne*; że oni są źli, a ja jestem dobry. Od jakich słów mogłem zacząć moje kazanie? Rozpocząłem je w ten sposób: "Panowie, chcę, abyście wiedzieli, że istnieje między wami a mną jedna ogromna różnica. Wy zostaliście schwytani, a ja nie". Innymi słowy, wszyscy jesteśmy grzesznikami.