Kawoszka i niepełnosprawność w negatywie
Pracuję w DPS-ie dla niepełnosprawnych intelektualnie dziewcząt i kobiet. Pięćdziesiąt takich, które by się z pewnością nie urodziły, gdyby ich matki chciały sobie ułatwić życie. Upośledzone, część z nich fizycznie zdeformowana. Są też takie, które nie mówią lub nie widzą. Na niektóre strach spojrzeć, jeśli się nie jest przyzwyczajonym do widoku niepełnosprawności.
A jednak, nie ma tam ani jednej, która by nie chciała żyć, która by się – na swoje możliwości – nie cieszyła życiem. Podczas gdy tylu zdrowych i pełno-sprawnych tego nie potrafi...
Jeśli chcesz się nauczyć cieszyć życiem, przyjedź i pobądź trochę z nimi. Okaże się szybko, że to Ty jesteś niepełnosprawny nie umiejąc żyć w szczerości, prostocie. Szybko zobaczysz, że musisz pokornie nauczyć się patrzeć i słuchać, żeby zacząć widzieć i słyszeć to kim naprawde są, a nie to, co sobie o nich wyobrażasz.
Jak się w ostatnich dniach okazało, czasem nawet ci, którzy pracują z niepełnosprawnymi, odmawiają im prawa do życia swoim życiem. Fałszywe współczucie narzuca swoją interpretację tam, gdzie nie potrafi porzucić swojej manii wyższości.
Weźmy Kawoszkę. Jest u nas dziesiątki lat. Nie była na czas poddana fizjoterapii, więc spastyki nie udało się powstrzymać i na pierwszy rzut oka wygląda makabrycznie. Poważne uszkodzenie okołoporodowe skończyło się porażeniem mózgowym.
Ponoć ma młodszą siosrtę, która nosi jej imię. Taka wersja 2.0, poprawiona...
Nie mówi, ale łatwo poznać jej osobowość i ją polubić, bo jest niezwykle łagodna, cierpliwa, ma poczucie humoru i nie przezpuści absurdów codzienności bez szerokiego uśmiechu. Poza tym, całkiem zwyczajnie - uwielbia kawę. Ma ciepłe ciemne oczy i – powiem szczerze – nie jeden raz myślałam sobie, co takiego może się dziać w ich głębi: zdradzają - naprawdę – nietuzinkową postać. Że pokręcona, usztywniona i nie mówi? To raczej nam zbywa na inteligencji, żeby księżniczkę uwięzioną w tym ciele odnaleźć, wysłuchać, docenić i pokochać. Czekam na ciał zmartwychwstanie, bo wiem, że wtedy wybiegnie ku nam z uśmiechem tak samo promiennym i to ona będzie nas oprowadzać po Niebie, jak po swoich dobrze znanych włościach.
Tymczasem zmieniamy jej pieluchy, karmimy i przebieramy. Nie ma nikogo, kto by jej nie lubił. Dla kogoś, kto jej nie zna to tylko wegetacja, niegodna prawa do życia.
Kawoszka ma inne zdanie. Kocha życie takim, jakim jest w stanie je przeżyć. Kto miałby prawo jej je odebrać?