Pakując się na pięciomiesięczny pobyt w Londynie, z perspektywą jesiennej przeprowadzki do Budapesztu na znacznie dłużej - jeden Pan Bóg raczy wiedzieć... (żegnaj Polsko... Przy okazji rozwiązanie zagadki nurtującej niektórych e-korespondentów: Margit to węgierska werjsa Małgorzaty :) ) - polecam się modlitwom Szanownych Czytelników bloga.
Śpieszę też z życzeniami, poniżej załączonymi: