Nie wszystko w tym filmie popieram (całkowite wrzucenie chrześcijańskich psychologów do kosza jest moim zdaniem przesadą; warto byłoby też pomówić o granicach psychologii i pokorze koniecznej do uczciwego jej uprawiania), ale myślę, że warto wysłuchać i zastanowić się nad "usuwaniem podstaw stresu", czy innymi problemami poruszonymi w filmie.
Wielokrotnie spotkałam się z osobami właśnie tak "uleczonymi" i tak zabiegającymi o zachowanie braku stresu (za wszelką cenę) jakby chodziło o ich własne zbawienie.
Oczywiście, jak to u protestantów, boleśnie brakuje tu rzeczywistości sakramentalnej. Jakim cudem i darem jest, że możemy przystąpić do sakramentu spowiedzi i otrzymać rzeczywiste odpuszczenie grzechów (jeśli je wyznamy i pozwolimy zoperować Duchowi Świętemu działającemu w Kościele, a nie znieczulimy analginą domniemanej bezgrzeszności)!