9 kwietnia 2011

nieprzeczytana

Do dramatów życia Bóg dołączył instrukcję obsługi. Prostą i czytelną. Niestety, nabyliśmy nieusprawiedliwionego przekonania o własnym geniuszu, który potrafi, a nawet powinien potrafić rozwikłać  zagadkę i zasadę istnienia. Jako tacy spędzamy cale życie obracając je, naciskając, potrząsając, ciągnąc, szarpiąc, rozdzierając na sekundy wspomnień, rozpinając na siatce gdybologii, raniąc sobie palce umysłu i torturując złamane serce, żeby dociec, dlaczego tak, a nie inaczej i po co to wszystko.
Na instrukcję obsługi nawet nie spoglądamy. A szkoda, bo regularne czytanie jej sprawia, że krok po kroku Drogi Krzyżowej, stajemy się powoli zdolni żyć własnym życiem i umrzeć własną śmiercią.

Potem mówił do wszystkich: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?” (Łk 9, 23-25)