30 stycznia 2010

o liturgii i Wadysławie Gomułce


Na jednym z zaprzyjaźnionych blogów przeczytałam kiedyś, że w Katedrze Westminsterskiej przywrócono do liturgicznego użytku główny ołtarz. Bardzo się wtedy ucieszyłam (nie tylko z teologicznego, czy liturgicznego punktu widzenia, ale i z estetyczno-architektonicznej: wreszcie wszystko jest na swoim miejscu i może przemawiać swoim głosem).
Pamiętam, jak zwiedzając wtedy w katedrę, byłam pod wrażeniem kompozycji prezbiterium z ołtarzem w cetrum, które zdawało się zbierać i wznosić modlitwę wzwyż. A nowy ołtarz – z architektonicznego punktu widzenia (wtedy miałam jeszcze niedobór ortodoksji we krwi), zdawał się być z zupełnie innej bajki, w poprzek harmonii bryły.
Niedawno, po raz kolejny usłyszałam, że tego typu hucpy (czyt.: reforma reformy) to „krok do tyłu” (czyt.: to źle).
Przypomniał mi się stary dowcip, wkładany w usta przemawiającego Władysława Gomułki: 
„Rok temu staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy duży krok do przodu!” 

Módlmy się za naszego Papieża, 
Benedykta XVI.
Niech go Pan strzeże, 
zachowa przy życiu, 
darzy szczęściem na ziemi, 
i broni przed nieprzyjaciółmi. 
Amen.