Moje słowo pisane jest ostatnio na wymarciu. Czy kiedyś (znów) powstanie, jak Feniks z popiołów?
Poszłam w długą - w muzykę. Staram się nieco dokształcać, poza tym dużo się dzieje w dźwiękach, moich i nie moich...
Takie czasy, taki czas i u mnie, że łatwiej i rozważniej, a może nawet z większym pożytkiem dla innych - a więc godziwiej jest śpiewać, grać i uprawiać grafomanię dźwięków, niż mówić...
Nieco dźwięków - tym razem nie mojego autorstwa, ale Pawła Bębenka, a przeze mnie tylko śpiewanych.
Dla wielkopostnej zadumy, ufam, że pomocne.